Aktualności

27-01-2011-20:45:13

RPA & The United Nations of Sound - "United Nations of Sound"

Udostępnij! Tweetnij!

"Przesada jest gorsza niż faszyzm" - zwykła mawiać moja nauczycielka ZPT. Szkoda, że Richard Ashcroft nie miał z nią lekcji.

Lubię Richarda Ashcrofta. Nawet bardzo. Do tej pory wybaczałam mu dość przeciętne solowe piosenki, bo był w nich pewien urok albo przynajmniej miło się ich słuchało. Pisząc recenzję jego poprzedniej płyty, "Keys To The World", przekonywałam, że chociaż pewnie nigdy już nie nagra czegoś genialnego, to raczej też nie stworzy złego numeru. Jak bardzo się myliłam. Przewodząc projektowi RPA & The United Nations of Sound napisał więcej niż jeden zły utwór.

Kiedy okazało się, że płytę produkować będzie kolega Jaya-Z i Kanye Westa (No I.D.), byłam równie zaniepokojona, co zaintrygowana. Co prawda, ciężko było mi sobie wyobrazić rapującego Ashcrofta, ale nie takie cuda ten świat widział. Okazało się jednak, że hip-hop to zaledwie jedna z tysiąca składowych albumu. Nie przesadzam, za to Richard bardzo.

No to po kolei. Jest rock, pop, psychodelia, pełne przepychu orkiestrowe aranżacje, hiphopowe beaty, blues (i to jaki, brakuje tylko "bum bum bum"), gitarowe solówki, gospelowe chóry, tamburyna, romantyczne smyki, nowofalowa elektronika, stadionowe zaśpiewy, dęciaki, odrobina R&B, akustyczna ballada, westernowe gwizdy. Raz przebijają echa Boba Dylana, raz U2, czasem coś zabrzmi jak Gorillaz albo Eric Clapton. Już samo wymienianie jest męczące, a co dopiero słuchanie. Co gorsza, kuleją też kompozycje. Jak już coś wpada w ucho ("Good Loving") to okazuje się, że w irytujący sposób przypomina jakąś inną doskonale znaną melodię ("F.E.A.R" Iana Browna).

Słychać, że Richard włożył w tę płytę całe serce. Słychać, że chciał się podzielić swą miłością do muzyki i radością życia ("Life Can Be Beautiful"). I wspaniale. Szkoda tylko, że nie potrafił zachować umiaru. Są tu bowiem piosenki obiecujące, przypominające Spiritualized "Are You Ready" czy ładnie rozrastające się "She Brings Me The Music", większość okazuje się jednak męczącą mieszanką z nadmiarem... wszystkiego.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: