Aktualności

19-11-2012-19:32:16

Nathalie And The Loners - "On Being Sane (In Insane Places)"

Udostępnij! Tweetnij!

"Muzyka dla fajnych dziewczyn i czułych chłopaków" - tak reklamowane są piosenki Natalii Fiedorczuk i jej kompanów na Facebooku. Napisałbym raczej bardzo fajna, nastrojowa muzyka dla wrażliwców płci obojga.

Osiem subtelnych, intymnych piosenek, pięknie śpiewanych delikatnym głosem przez Natalię, to zawartość drugiej płyty pod szyldem Nathalie And The Loners. Wszystko jest pięknie zaaranżowane, wyważone i aż się wierzyć nie chce, że taka płyta powstała w Polsce. Kilka lat temu jeden ze znamienitych kolegów dziennikarzy pisał o polskich alternatywnych artystach, o ich eksportowym potencjale. Gdyby dziś chciał zaktualizować tamtą informację, powinien dodać krążek "On Being Sane (In Insane Places)". Bo to materiał, który z dumą można prezentować poza ojczyzną naszą, udręczoną konfliktami i kryzysami wszelkiej maści.

Niespełna 30 minut trwa płyta, lecz wrażenia ze smakowania jej pozostaną w nas długo po przesłuchaniu. Natalia i wspomagający ją w nagraniach muzycy (Maciej Cieślak, Karolina Rec - wiolonczela, Tomasz Śliwka - gitara), prowadzą nas przez łagodną, melancholijną dźwiękową krainę, w której jest mnóstwo wrażliwości, refleksji. Głos Fiedorczuk idealnie koresponduje z, w większości, akustycznym podkładem, podkolorowywanym przez chórek, wiolonczelę. Udziela nam się płynący z piosenek spokój, refleksyjność. Wzmocnienia (agresywniejsza gitara i syntetyczny marszowy rytm) i lekki niepokój pojawiają się w zasadzie jedynie w zamykającym płytę "Emily (At Dawn)", oscylującym wokół hybrydy ambientu, muzycznej ilustracji, może trochę Dead Can Dance/Cocteau Twins. Mocniej jest jeszcze w alternatywno-rockowym "Sines". Na płycie można też doszukać się fascynacji folkiem i czymś, co obecnie określa się jako songwriterstwo (a dla piszącego te słowa jest po prostu klimatycznym, akustycznym graniem). Gdy słuchałem kawałka "Nervous Monster", wyświetlała mi się Julee Cruise, piosenkarka rozsławiona serialem "Twin Peaks".

W dzisiejszym szalonym, pędzącym do przodu świecie, takie płyty jak "On Being Sane (In Insane Places)" są bardzo potrzebne. Pozwalają skutecznie przenieść się w świat, w którym panuje spokój, w którym można się zatrzymać i zastanowić nad sobą. Tak więc, pędzący po szczeblach kariery wariaci, zatopieni w szponach konsumpcji rozmaitej panie i panowie, sięgnijcie po album, a czekają was wspaniałe chwile. Wrażliwców raczej namawiać nie muszę. Oni po płytę Nathalie And The Loners na pewno sięgną z wielką przyjemnością.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: