Aktualności

21-01-2014-07:59:50

Grand Magus - "Triumph And Power"

Udostępnij! Tweetnij!

Jeżeli istnieją grupy rekonstrukcyjne odtwarzające bitwy Wikingów, powinny skorzystać z podkładu muzycznego, jakiego dostarcza świetne szwedzkie trio Grand Magus na swojej siódmej płycie. Jest to tło do takich zabaw wręcz idealne.

Od mniej więcej pięciu, sześciu lat Szwedzi z kapeli osadzonej kiedyś głęboko w doom metalu, poszli w stronę klasycznego, oldschoolowego melodyjnego heavy. Nieco podniosłego, miarowego, rytmicznego, takiego, przy którym każdy metalowiec choćby nie chciał, będzie machał głową i wykrzykiwał refreny, przepiwszy uprzednio kuflem złotego płynu. To muzyka, która stanowi świetny podkład do bitewnych opowieści, osnutych na wątkach skandynawskiej mitologii, aczkolwiek nie wyłącznie mity powstałe na północ od Polski stanowią źródło tekstów, jakie kapitalnie wyśpiewuje JB Christoffersson.

Rozpaczałem, gdy JB żegnał się ze Spiritual Beggars, których twórczość bardzo dobrze mi kiedyś robiła. Po latach wychodzi jednak na to, że Szwed miał rację, stawiając na kapelę, w której rozdaje wszystkie karty. Grand Magus wspaniale się rozrasta, zyskuje coraz większy rozgłos, a jego poprzedni zespół traci przez nijakie produkcje i efemeryczność. Trio, nazwijmy to, doskonale konserwuje zabytek. Czyli muzykę, w której słychać Black Sabbath, stary Judas Priest, Dio, Manillę Road, wczesny Manowar, kapele z nurtu NWOBHM, odświeżają z wprawą, wyczuciem, dodając ładne melodie, świetne riffy i refreny, które metalowcy będą wykrzykiwać do zachrypnięcia. Jak "On Hooves Of Gold", "Steel Versus Steel", "Fight", "Triumph And Power", "The Hammer Will Bite". Nie mamy niczego odkrywczego, lecz to, co każdy fan świetnie metalu zna, podane jest interesująco, z głową.

Niejeden będzie się zżymał na me pochwały. Niejeden będzie utyskiwał, że to przewidywalne, siermiężne granie, że nadaje się co najwyżej jako podkład do konsumpcji piwa i kiełbachy z grilla, że nic ciekawego tu nie ma. A ile zespołów metalowych tworzy coś awangardowego i przełomowego, To pierwsze. Po drugie, w Grand Magus, i to się czuje, jest świetna chemia, porozumienie. Obecnie, po dołączeniu kilkanaście miesięcy temu świetnego bębniarza Ludwiga Witta (podobnie jak JB grał w Spiritual Beggars), trio jakby dostało dodatkowy zastrzyk energii. Jest w nich wielka siła, jakby napisał Hardkorowy Koksu, gdyby słuchał metalu i chciał go recenzować. Bardzo dobre, solidne granie. Polecam!


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: