Recenzja

28-11-2012-00:43:13

Hunter - "Królestwo"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Najpierw ptaszki śpiewają, następnie wyją syreny, a potem? Potem mamy solidną porcję porządnego thrashu. Hunter nagrał jedną z najlepszych płyt w swojej długiej karierze.

Moje obawy, że po "HellWood" grupa pójdzie w stronę bardziej epicką, wykoncypowaną, przekombinowaną, zupełnie się nie sprawdziły. Próżno szukać na "Królestwie" długaśnych kompozycji na miarę "Labiryntu Fauna", "Armii Boga" czy "Arges". Co nie znaczy, że aranżacyjnie nic się nie dzieje. Dzieje się, i to sporo. To, że piosenki są krótsze (żadna nie przekracza 5 minut) i bardziej zwięzłe nie oznacza, że Drak z kolegami nie wpakował do nich fajnych urozmaiceń. Są oczywiście skrzypce Michała Jelonka, jest też wprowadzający podniosłość chór, ale nie tylko to. Numery jak "Rzeźnia nr 6", "Dwie siekiery", posępny "Trumian Show", "Kostian" czy "Sztandar" (ostry thrash z domieszką folku na końcu) to z pewnością wysokiej jakości wkłady "Królestwa" do listy Hunterowych klasyków.

Między bajki raczej nie należy wkładać promocyjnej notki o nagrywaniu w piwnicy domu kultury w Szczytnie i związanymi z tym wyjątkowym brzmieniem, odgłosami natury i klimatem sesji. Płyta rzeczywiście jest mniej wypolerowana brzmieniowo od poprzedniczki, ma większy pazur, silniej kopie, a poziom jej nadęcia jest ograniczony. Najważniejsza jest jednak bijąca z kawałków energia i wyczuwalna dobra chemia między muzykami. Mimo, że nie zaliczam się do zapiekłych fanów Huntera, przyznać muszę, że albumu słucha się naprawdę miło. Być może dlatego, że jestem oddanym miłośnikiem klasycznego thrash metalu z Kalifornii, bo ten na krążku zajmuje miejsce mocno eksponowane. Lekko w cieniu jest właściwie tylko w "O wolności", gdzie Hunter ładnie wplótł folkowy fragment o brytyjskiej proweniencji. Perkusjonalia (na nich zastępca szefa polskiej policji Arkadiusz Letkiewicz), skrzypce, chóry, tej pozycji nie zagrażają. Inne znaki szczególne, jak parafrazy dzieł literackich i filmowych w tytułach, wtręty z różnych pieśni (tutaj z "Wojenko, wojenko" w "Rzeźni…"), wojenno-społeczno-pacyfistyczna retoryka, są oczywiście na krążku obecne.

W królestwie rodzimego thrashu Hunter od lat zajmuje poczesne miejsce. Piątym albumem studyjnym dał wyraźny sygnał, że bynajmniej nie zamierza go oddawać bez walki.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: hunter