Recenzja

26-02-2009-12:32:46

Animal Collective - "Merriweather Post Pavilion"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Nie pamiętam, kiedy ostatnio taki szum towarzyszył nowej płycie zespołu o tak w gruncie rzeczy jeszcze nie do końca ugruntowanej pozycji na scenie muzycznej. Zdaniem tysięcy krytyków Animal Collective mieli tą płytą przejść do tej ligi, w której grają chociażby Radiohead.

Wypada więc zadać sobie pytanie - czy ten hałas jest zasłużony i czy to rzeczywiście już ta liga? Dwa razy nie. Przede wszystkim dlatego, że nie wydaje mi się, aby Animal Collective o ten hałas specjalnie zabiegali, podobnie jak chyba średnio zależy im na graniu w jakiejkolwiek innej lidze, niż ich własna. "Merriweather Post Pavilion" to płyta ukazująca zespół o ugruntowanej już pozycji, ale mający gdzieś wszelkie oczekiwania. Uspokoili swoją muzykę, nadali jej bardzo piosenkową, subtelną konwencję i stylistykę, w której tyle samo mocnego rockowego grania, co starego, melodyjnego popu.

Co zapamiętamy na lata z nowego krążka Animal Collective? Świetne, wciągające partie wokalne wykonywane na dwa głosy. Można się spierać, czy lepszym wokalistą jest Avey Tare czy Panda Bear, ale to chyba najpiękniejsze spory, jakie można mieć w przypadku muzyki. Obaj są po prostu świetni. Tak samo jak świetna jest warstwa muzyczna "Merriweather Post Pavilion", ukazująca, że Animal Collective nie boją się eksperymentów, nie chcą stać w miejscu i chwała im za to.

Jedyne, co może dziwić to aż tak wyraźne odejście w kierunku lżejszej, przystępnej muzyki. Dziwi, ale nie boli i nie sprawia, że muzyka Animal Collective straciła na wartości. Wręcz przeciwnie. Najpierw zdumiewa, później intryguje, a koniec końców już tylko cieszy.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!