Recenzja

15-12-2010-21:35:46

Regina Spektor - "Live In London"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Świetnie się jej słucha, jeszcze lepiej ogląda. Regina Spektor wspaniale czaruje publiczność.

Ona jest jak bardziej zwariowana siostra Tori Amos, której nie sposób nie polubić. Jest między nimi nawet pewne fizyczne podobieństwo. Obydwie mają rudawe włosy, okrągłą twarz, noszą się raczej skromnie. Świetnie grają na fortepianie, znakomicie śpiewają. Regina jest mniej poważna. Przede wszystkim bawi się i cieszy się tym, że inni bawią się z nią. Widać to na DVD z wyprzedanego koncertu w Hammersmith Apollo Theatre, gdzie zagrała w ramach promocji krążka "Far". Jej szeroki uśmiech zawstydzonego podlotka co chwila pojawia się w kadrze, gdy wybucha gromki aplauz. Po nim słychać jej skromne "thank you".

W sytuacji koncertowej liczy się klimat, temperatura, kunszt wykonawczy. Wszystko to jest tu na najwyższym poziomie. Spektor śpiewa a capella (doprowadzające publiczność do śmiechu "Silly Eye Color Generalizations"), szepcze, krzyczy. Gra też na gitarze i wtedy gości aura indierockowa. Wykonuje głównie piosenki z wydanych do tej pory płyt, ale do setu włączyła także parę nowych utworów. Wśród nich wybija się wariacko wesołe żwawe country "Love, You're A Whore", przy którym można tańczyć do utraty tchu.

Trzeba wbić szpilkę producentom DVD za dokumentalne impresje między piosenkami. Są nieciekawe i zaburzają odbiór koncertu. Fragment z próby też można było pominąć.

W dobie kampanii zachęcającej dzieci do bliższych związków z muzyką i nauki języków obcych DVD Reginy można polecać jako niezłą pomoc naukową. Pięknych dźwięków tu naprawdę nie brakuje, a na ekranie pokazują się słowa piosenek. Trzeba jedynie zrobić "skip" w paru miejscach, gdy Spektor używa słów niecenzuralnych.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!