Recenzja

10-06-2011-20:24:02

Voo Voo - "Wszyscy muzycy to wojownicy"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Tytułowe zdanie nie jest prawdą. Wśród muzyków są też pozbawieni ambicji i odwagi oportuniści. Voo Voo szczęśliwie nigdy do takowych się nie zaliczali.

Na taką płytę Voo Voo czekałem od lat. Prostą, bezpośrednią, bezkompromisową. Bez kombinowania i zbytniego ozdabiania. Rockową, po prostu. Nie zapominajmy, że Voo Voo to zespół na rocku oparty, choć jazzowe i folkowe elementy w jego piosenkach pojawiały się nie raz. Ale widać u rockowca z pokaźnym bagażem artystycznych doświadczeń przychodzi moment, w którym musi wrócić do korzeni. Musi podłączyć porządnie gitarę do prądu, zanieczyścić brzmienie, przyłożyć krótko i treściwie. W książeczce nie podano, ile trwała sesja nagraniowa, ale założę się, że niezbyt długo. Gdy nie ma dłubania w nieskończoność, udaje się uchwycić pierwotną rockową moc, która na nowym krążku Voo Voo jest wszędzie.

Nawiązania do korzeni różną mają tu postać. Surowość, ostrość i żwawe tempo są jak z wczesnych Stoogesów. W wolniejszym wcieleniu kojarzą się z Neilem Youngiem czy Velvet Underground. Jeśli dźwięczy nutka psychodelii (a czasem dźwięczy), jest w niej pierwiastek np. The Doors ze średniej jakości bootlegu. Liryczna, akustyczna strona miewa twarz ballad Dylana, a elektryczna bluesowych smutów. Jest i mięcho kupione u Hendriksa i Led Zeppelin w świetnym numerze tytułowym z udziałem Abradaba i Maćka Maleńczuka.

O tekstach nie ma co się rozpisywać. Wojciech Waglewski należy do wąskiego, niestety, grona tych, którym rządowym monitem nakazałbym pisanie słów hurtowo, a następnie obowiązkowe prezentowanie ich na skalę ogólnokrajową. Uniknęlibyśmy sępów miłości, i tym podobnych "fajerwerków" słownych. O kulturę słowa zawsze walczyć warto. Oby z takim skutkiem, jak Voo Voo o podtrzymanie pamięci o muzycznej tradycji. Z tej walki wyszli jako zwycięzcy, którzy dopięli celu z wielką klasą.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: voo voo