Recenzja

17-05-2010-20:15:50

Lynyrd Skynyrd - "God & Guns"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Legenda southern rocka żyje i ma się świetnie. Nowa płyta Lynyrd Skynyrd spodoba się wiernym fanom i może przysporzyć Amerykanom wielu nowych wielbicieli.

"God & Guns" brzmi dynamicznie, soczyście i - co jest chyba największą zaletą - tchnie świeżością, lekkością. Jakby nie nagrali tego muzycy mający wieloletni staż, lecz pełni pasji młodzieńcy. Jeśli ktoś lubi rasowo zagranego southern rocka z mocnymi hardrockowymi akcentami ("Still Unbroken"), jęczącymi wtrętami bluesowymi i country (choćby pierwsza część "God & Guns"), miłymi dla ucha harmoniami wokalnymi, partiami fortepianu, organów Hammonda powinien się czym prędzej zaopatrzyć w album. Jeżeli do tego lubi posłuchać o urokach życia na amerykańskim Południu, przywiązaniu do tradycji, rodziny, szacunku do Boga, przekonać się, co Johnny'emu Van Zantowi nie podoba się w jego ojczyźnie albo poznać podsianą dreszczykiem opowieść o włóczędze, co bimber pędził, aby zarobić na chleb i źle skończył ("Floyd" z gościnnym udziałem Roba Zombiego i Johna 5) nie może trafić lepiej.

Lynyrd Skynyrd wciąż potrafi pisać energetyczne, wpadające w ucho piosenki z mięsistymi riffami, przy których można poskakać. Kilka z nich znakomicie sprawdzi się jako podkład do jazdy samochodem. Nie brakuje utworów podniosłych, przesyconych tęsknotą, melancholijnych, mających zadatki na stadionowe hymny, by wziąć "That Ain't My America" bądź zamykający płytę kołyszący i podniosły pod koniec "Gifted Hands" z ładnie wkomponowanymi smyczkami. Udany jest hołd zespołu dla jego fanów, czyli "Skynyrd Nation", choć jego początek kojarzy się z nieśmiertelnym "Sweet Home Alabama". Klasyk Amerykanów znalazł się w dwupłytowym wydaniu "God & Guns" w wersji koncertowej. Warto zwrócić uwagę na tę edycję, bo dodano do niej trzy piosenki studyjne, z których "samochodowa" "Bang Bang" oraz mocno bluesująca "Hobo Kinda Man" mogłyby z powodzeniem znaleźć się wśród tuzina kawałków z dysku głównego.

Lynyrd Skynyrd to w USA artysta pomnikowy, ogromnie szanowany przez kolejne generacje fanów i twórców, który pomimo tragedii trwa i godnie kontynuuje dzieło rozpoczęte aż 45 lat temu. Ta szczera, bezpretensjonalna i klasowa muzyka chwyta za serce. Dzięki "God & Guns" człowiek dostaje pozytywnego kopa, który zawsze się przydaje.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!