Recenzja

29-12-2010-23:38:25

Christina Aguilera - "Bionic"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Christina Aguilera zmyślnie wymieszała to, co alternatywne i mainstreamowe, tworząc zestaw przebojów.

W pracy nad "Bionic" gwiazdę wspomagało imponujące grono autorów piosnek i producentów. Część z nich to specjaliści od popu i współczesnego hip-hopu/R&B (Polow Da Don, Christopher "Tricky" Stewart). Piosenkarce udało się jednak pozyskać także twórców z kręgu alternatywy, w tym mistrzów electro (Le Tigre, Peaches), ale i znaną dotąd głównie subtelnych kompozycji Się. Taka świta to gwarancja eklektyzmu i przebojowości.

Obok nafaszerowanych ejstisową elektroniką numerów (które dominują), mamy ciepłe, zaaranżowane na smyki ładne kawałki, do tego nieco rapowania, nieśmiałe południowe brzmienia, odrobinę ska. Wszystko w ramach obowiązujących mód, nowoczesne, w zależności od potrzeb energiczne bądź delikatne z wyeksponowanym, niezmiennie mocnym głosem Aguilery.

Różnorodność, pomysłowość i odpowiednia ekipa to jednak nie wszystko. Na "Bionic" nie brakuje jednak tego, co najważniejsze - zgrabnych melodii, które dostarczają co najmniej kilku potencjalnych megahitów.

Promujący zestaw singel to właśnie jeden z tych numerów, które z miejsca wpadają w ucho i uzależniają. Kolejne znakomite propozycje to skoczne, z nadającym się wykrzyczeć refrenem "I Hate Boys" i przypominające Madonnę "Vanity". Prawdziwą perełką jest jednak oparte na disco pulsacji "My Girls" z niebanalnym brzmieniem (za sprawą Le Tigre) i gościnnym udziałem Peaches.

Oczywiście na płycie Christiny nie mogło zabraknąć ballad. Najładniejszą z nich przygotowała Linda Perry, która wcześniej napisała "Beautiful". "Lift Me Up" to bardzo klasyczna kompozycja, z odpowiednią dawką romantyzmu i filmową przestrzennością. Z kolei w kołysankowo-walczykowym, również urodziwym "All I Need" z miejsca czuć rękę Sii.

Uwagę zwraca też brzmiące niemal alternatywnie "Elastic Love", którego współautorką jest M.I.A. i gorące, latynoskie, stworzone do kręcenia biodrami (albo jak wskazuje tytuł rozbierania się) "Desnudate" z kapitalnie, nietuzininkowo wplecionymi dęciakami. Natomiast zupełnie nie przekonują mnie rapowe przygody Aguilery z Nicki Minaj w "Wooo".

"Bionic" ma wszystko, czego potrzeba dobrej popowej płycie - wysokiej jakości produkcję, mieszankę stylów, chwytliwe piosenki. Brawo, Christina.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!