Recenzja

22-07-2013-19:38:41

Thundercat - "Apocalypse"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Jeśli debiut Thundercata, wydane w 2011 roku "The Golden Age of Apocalypse", można było uznać za ciekawy wstęp do interesującej kariery, to najnowszym longplayem nie tyle dowiódł dużej klasy, co w zasadzie zamiótł do kąta konkurencję w wyścigu po najlepszy soulowy album 2013 roku.

Zacznijmy od tego, że ukrywający się pod tym pseudonimem muzyk naprawdę nazywa się Stephen Bruner i równolegle z karierą wokalisty, sprawdzającego się w stylistyce futurystycznego soulu i R&B pod skrzydłami Flying Lotusa, doskonale radzi sobie też jako muzyk sesyjny. Wyśmienity basista zapisał na koncie współpracę m.in. z Eryką Badu, był też członkiem metalowej formacji Suicidal Tendencies. Zdziwieni? Niepotrzebnie! Bo też Thundercat to człowiek, którego nie da się jakkolwiek przypisać do jakiejkolwiek muzycznej szufladki.

I tego też najlepiej dowodzi naprawdę wyborna, pełna emocji i brzmieniowych pejzaży płyta "Apocalypse". To dzieło wybitne, łączące jazzową psychodelę z lat 70. ("Return to Forever"), funkową wirtuozerię Prince'a, neo-soulowy smak jak u D'Angelo i wycieczki do przyszłości Sa-Ra Creative Partners oraz oczywiście Flying Lotusa, który jest tutaj producentem wykonawczym.

Zaskakuje to, jak przebojowy i piosenkowy jest to longplay. Momentami może wręcz trochę brakować eksperymentowania, przełamywania pewnej konwencji, ale z drugiej strony słychać wyraźnie, że właśnie taki był zamysł Thundercata, który znacznie lepiej niż na debiucie wypadł jako wokalista i tekściarz. To już w pełni dojrzały muzyk i człowiek, który niekiedy w gorzkich, trudnych słowach opowiada o życiu w trudnych czasach. Czasach, gdy trzeba podejmować ważne wybory, niekiedy siłować się z całym światem, brać na wątłe barki problemy, które dosłownie przytłaczają. Jakże ogromne robi wrażenie zakończenie w postaci hołdu dla zmarłego, stanowczo przedwcześnie, jesienią 2012 roku, pianisty Austina Peralty. Tak piękny album jak "Apocalypse" zasłużył na wybitne zakończenie. A że smutne? W życiu bywa czasem tak, że najbardziej smakuje to, co gorzkie.

Jeśli D'Angelo nie wyda w tym roku nowego albumu, trudno będzie komukolwiek pobić Thundercata. Ba, jemu samemu będzie trudno to kiedykolwiek zrobić. To jednak problem na kiedy indziej, teraz mamy płytę, której nie można przegapić!

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: thundercat