Recenzja
Kiss - "Sonic Boom"
Podziel się na facebooku! Tweetnij!W starciu Kiss kontra Ace Frehley górą ten drugi. Pierwszej od lat płyty zespołu słucha się miło, ale brak na niej tak dobrych pomysłów, jakie miał Space Ace. Gene i Paul tęsknie spoglądają na lata 70., gdy świat mieli u swych stóp.
W pewnym momencie zdawało mi się, że coś się zapętliło i słucham ciągle jednego numeru. Numeru w średnim tempie, z fajnym riffem i miłym chórkiem w refrenie, śpiewanego przez Paula lub Gene'a, którzy wspaniałomyślnie pozwolili zaśpiewać po jednej piosence Ericowi Singerowi i Tommy'emu Thayerowi. Numeru, którego brzmienie Paul Stanley wystylizował na lata 70., z lekką warstewką mułu na gitarach i niezbyt głośno dudniącymi bębnami. Rzuca się w uszy również to, że Thayer gra solówki mocno przypominające te, które tworzył Ace, zaś maniera wokalna Singera przypomina Petera Crissa. Z kolei okładkę zaprojektował Michael Doret, autor koperty do świetnego "Rock And Roll Over" sprzed 33 lat.
Ta gra na nostalgii może się opłacić. Piosenki, jak to u Kiss, są miłe dla ucha, melodyjne, nie traktują o poważnych problemach egzystencjalnych, lecz o tym, co skutecznie odwraca od nich naszą uwagę. Kilka refrenów ma moc, którą zarazi fanów na koncertach, jak choćby ten ze "Stand". Tu pojawia się też balladowe zwolnienie z ładnym śpiewem na głosy, przypominającym hymn Kiss sprzed lat "God Gave Rock 'N' Roll To You". Riff z "I'm An Animal" lekko zalatuje zeppelinowskim "Dazed And Confused". Kiss gra energetycznie, rockowo, do bólu schematycznie, klimat całości jest radosny, co sprawia, że obcowanie z "Dźwiękowym boomem" musi kojarzyć się z czymś przyjemnym. A odrobina przyjemności nikomu nie zaszkodzi.
Pamiętajmy, że Kiss to zespół-przedsiębiorstwo, do tego dobrze zarządzane, w którym nic nie dzieje się przypadkowo. Paul i Gene wiedzą, jak pisać piosenki, które ludzie polubią i takie im dają. Sami też się przy nich nieźle bawią, w to nie wątpię. W ojczyźnie zapewne muzyków docenią, bo w USA Kiss to więcej niż zespół. Stanley miał rację, mówiąc o grupie: "Zespoły rockowe tworzą muzykę, fenomeny wpływają na społeczeństwa". Choć obecnie wpływ Kiss jest nieporównywalnie mniejszy niż w czasach z Ace'em w składzie. Z "Sonic Boom" mają szanse spodobać się jeszcze: singlowy "Modern Day Delilah", "Never Enough" i zaśpiewany przez Thayera "When Lightning Strikes". Wątpię jednak, aby którykolwiek kawałek z tego albumu dołączył do pokaźnej listy Kissowych evergreenów. Ale jak śpiewa Gene: "Yes I Know (Nobody's Perfect)". Także Ace, który nagrał ciekawszy materiał.
Aktualności