Recenzja

10-05-2011-12:30:41

Jamiroquai - "Rock Dust Light Star"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Były duże obawy związane z powrotem Jamiroquaia po pięcioletniej przerwie. Na szczęście teraz, gdy znamy już całość materiału, możemy odetchnąć z ulgą.

Jay Kay zapowiadał, że "Rock Dust Light Star" będzie zakorzenione w latach 80., bardziej rockowe niż funkowe. Drugi utwór anonsujący krążek "Blue Skies" przypominał zaś dokonania Robbie'ego Williamsa. To nie zwiastowało nic dobrego. Jamiroquai wciąż jednak gra z duszą, wciąż ma energię, a frontman nic a nic nie stracił ze swojego czaru.

Płytę rozpoczyna tytułowe nagranie, które w dużej mierze ukazuje, na czym polegają eksperymenty na albumie. Mamy wyrazistą gitarę Roba Harrisa, mocną perkusję Soli Akingbola, a zamiast smyczków tło wypełniają klawiszowe i basowe efekty. Kolejne utwory to już stary, dobry Jamiroquai. Energetyczny, skoczny, roztańczony, z bardzo ciekawie zbudowanymi kompozycjami, w których co chwila coś się zmienia, coś się dzieje.

Niespodzianek i smaczków nie brakuje. Takie "Hurtin'" bez problemu mogłoby się znaleźć na dowolnej płycie Funkadelic z lat 80., a funk-rockowy groove tej piosenki na długo wbije się wam do głowy. Wspomniane we wstępie "Blue Skies" znacznie lepiej prezentuje się jako element płyty, a nie singel. "She's A Fast Persuader" to muzyczny kosmos, kapitalna próba Jay Kaya w klubowej stylistyce. Zamykające wydawnictwo "Hey Floyd" brzmi zaś jak pamiątka z wakacji na Jamajce pod koniec lat 70.

Najważniejsze, że pomimo mnogości muzycznych nawiązań, brzmień, klimatów, wszystko brzmi bardzo Jamiroquaiowo. Jay Kay i spółka mogą sobie eksperymentować, szukać czegoś nowego, ale ich unikatowy styl nic a nic na tym nie ucierpi. Po tym się poznaje największych.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: jamiroquai